Igor Stachowiak płakał, klął i wył. Przez jego ciało przebiegał prąd elektryczny, a on – ten facet w mundurze – dusił spust. Wielokrotnie. Długo. Czy czuł satysfakcję? Czy podobało mu się, jak Igor tarza się u jego stóp błagając o litość? No i do cholery: czy robił to już wcześniej?
Słuchajcie, co się wyrabia! Jakie wielkie szczęście! Sam Donald Tusk przyjechał do Warszawy! Tłumy się kłębiły, kobiety piszczały, Tusk się uśmiechał, a ja patrzyłem na to z takim zażenowaniem, że aż musiałem przejść się w kółko po pokoju.
Tkanki tej kobiety krzyczały z bólu. Tak, jak ona sama. Jej piersi i twarz płonęły. Polane benzyną, podpalone. Głowę płonącej i wrzeszczącej kobiety mąż owinął starą kołdrą i udusił. To działo się nie tak dawno i nie tak daleko – w Polsce. Chcesz się wkurwić? Przeczytaj, jaki Pan Mąż dostał zarzut od Pana Prokuratora.
Facet z PiS pokazał kutasa i przeleciał prostytutkę w kiepskiej jakości, prowincjonalnym filmie pornograficznym Podrywaczki.pl. To sama prawda. To się wydarzyło i tym żyje dziś telewizja TVN i jej flagowy program „Dzień Dobry”. Obejrzałem to, żebyście wy nie musieli tego robić. Nie trzeba dziękować.
Czasem jest tak, że patrzymy na to samo, lecz każdy z nas widzi coś innego. Tak jest na przykład z telezakupami Mango, w których część z nas wciąż kupuje ten okropny szajs. Podobnie jest z partiami politycznymi. Problem pojawia się wtedy, gdy do gry wkracza fanatyzm i strach.
W Pleszewie do niedawna mieszkała pani Władysława. Zaczął boleć ją brzuch i sobie w tych bólach, po cichutku umarła, bo odmówiono jej pomocy lekarskiej. W Warszawie cały czas mieszka pan minister Mariusz. Zaczął go boleć brzuch i teraz leży sobie w sali VIP, a dyrekcja szpitala powitała go kwiatami.
Kiedyś miałem kolegę, a ten kolega miał żonę. I ta żona strasznie chodziła na boki, bo jak to się elegancko mówi – lubiła towarzystwo mężczyzn. I wszyscy o tym wiedzieli, poza tym nieszczęsnym kolegą. Z wami, z naszą polityką, z Donaldem Tuskiem, z Jarosławem Kaczyńskim i tym nieszczęsnym Jackiem Saryuszem Wolskim jest dokładnie tak samo.
To był świetny pomysł, by wpuścić Antoniego Macierewicza do Teleranka. Kiedyś w telewizji dzieci bawił i uczył Zygmunt Kęstowicz i pies Pankracy, wewnątrz którego trzymał rękę nieznany mi bliżej lalkarz. Dziś dzieci uczy i bawi (?) minister obrony. Brakuje tylko Misiewicza, wewnątrz którego rękę trzyma – być może – nieznany mi bliżej facet od poruszania pacynkami.
Kolejny dramat Jarosława Kaczyńskiego – chciał po prostu zwyzywać posłów od chamów, a zapisał sobie na konto kolejny cytat, który do usranej śmierci będzie powtarzany przez tych, którzy go kochają i przez tych, którzy nienawidzą. I obie te grupy będą mówiły to samo: Kaczyński ludzki pan. Intencja inna, słowa te same. A wszystko przez warstwę językową. Przez język polski, który jest jednym…