Media

Ewa Tylman i Kaczyński, czyli jak media robią cię w wała

Kaczyński i Ewa Tylman

A co jeśli ci powiem, że robisz sobie krzywdę za wszelką cenę szukając rozrywki? Specjalnie dla ciebie Joasia Krupa kaleczy polski i pokazuje ci fabjulus cycki. Swoje i cudze w programie „Top Model”. Specjalnie dla ciebie młodzi ludzie z prowincji wypijają pół litra Luksusowej i rżną się przed kamerami w MTV. Ale nieee, to nie dla ciebie, prawda? Ty nie oglądasz takich rzeczy, co nie? No raczej jednak tak i zaraz ci o tym opowiem.

Gównorozrywka jest dziś dostępna, jak nigdy wcześniej. Twój pradziad musiał wypastować buty, założyć surdut, wyszczotkować wąsy, wsiąść do dorożki i pojechać do lupanaru. Albo niech będzie, nawet do teatru. I dopiero wtedy, przez godzinę czy dwie, miał limitowaną pieniędzmi i możliwościami rozrywkę. Nawet książki, coś czym brzydzi się dziś 63 procent twoich rodaków, były dostępne w ilościach tak niewielkich, jak talent Małgosi Kożuchowskiej.

Ale twój pradziad – jak większość naszych pradziadów – nie miał najprawdopodobniej surduta, dorożkę oglądał wtedy, gdy woźnica smagnął go batem, a za całą rozrywkę musiało mu wystarczyć wsłuchiwanie się w burczenie głodnych brzuchów zarażonych dżumą szczurów i płodzenie kolejnych potomków pod połataną derką. Ale, hej! Dzięki temu w ogóle się komunikujemy.

No i teraz ty. Jeden klik i masz wszystko. Klik w pilota, klik na komórce, klik na laptopie i już płynie do ciebie nieograniczony strumień śmiecia z całego świata. Śmiecia i nie śmiecia, bo zaraz mi powiesz, że ty oglądasz Almodovara i „Grę o tron”, palisz tylko Winstony, pijesz tylko Ballantinesa, czytasz „Time” i „Epokę” i w ogóle zdejm kapelusz.

To też jest rozrywka. Możemy tutaj dyskutować o wyższości Sepultury nad zespołem Weekend i Roberta De Niro nad Hanką Mostowiak, ale nie tędy droga. Chcę ci powiedzieć, że rozrywka dopada cię nawet wtedy, gdy myślisz, że robisz coś innego.

Taka Ewa Tylman. Jej śmierć, poszukiwania jej ciała, proces Adama Z. Zauważyłeś, że nawet w ciągu długich miesięcy, gdy nic – absolutnie NIC NOWEGO – nie działo się w tym temacie, regularnie dostawałeś od mediów nowiutkie, nieśmigane informacje o Ewie?

Nowe fakty! Gdzie jest Ewa? Uciekła do Niemiec? Porwał ją gang sutenerów? Co robi Adam Z.? Nowa poszlaka! Nowy, tajemniczy świadek! Nowe, niepublikowane nagrania z monitoringu!

mame nie teraz

To nie są informacje. To jest rozrywka. Rozrywka zarówno dla znudzonych kur domowych, jak i dla „myślących alternatywnie” stażystów PHP z Wykop.pl. Dla kierowcy autobusu, dla junior account product menagera, dla twojej ciotki i dla ciebie.

Wszyscy klikacie w te „nowe informacje”, aż grzeją się łącza.

Sprawdziłem. Ewa Tylman, zwykła dziewczyna która miała pecha, jest w naszym kraju popularniejsza od gwiazdy mediów – Dody. Ale co tam Doda! Popularność Ewy bije na głowę Madonnę i Davida Bowie.

Od 22 listopada 2015 – nocy, gdy zaginęła – do teraz, hasło Ewa Tylman było wyszukiwane przez Polaków prawie dwa razy częściej niż hasło Doda, trzy razy częściej niż Madonna, cztery razy niż Bowie i ponad osiem razy częściej niż po prostu hasło „rozrywka”.

Doda pobiła Ewę tylko w jednym okresie, gdy pokazała dupę Dudzie. Bowie – gdy umarł. Biedna Madonna – nigdy. Ale nawet Bowie i Doda w szczycie swojej popularności nie sięgnęli szczytu Ewy.

 

Ewa Tylman popularność

Ewa Tylman to nie informacja. To rozrywka. Katarzyna Waśniewska, Mariusz Trynkiewicz, mordercy z Rakowisk – to wszystko odcinki tego samego serialu, który nazywa się infotainment. Media cię nie informują, media dostarczają ci show.

Wiem, jak to działa, bo sam robię takie brzydkie rzeczy od lat i jestem za to współodpowiedzialny. Im więcej czegoś szukasz, tym więcej tego dostajesz. Aż dochodzi do klęski urodzaju.

Ale zaraz, może ty sądzisz, że nie karmisz się sensacją? Oglądasz tylko poważne rzeczy, interesujesz się geopolityką do tego stopnia, że nawet psu dałeś na imię Maastricht?

Włącz wiadomości. Dowolne. Obejrzyj je zwracając uwagę na dwa człony terminu infotainment. Information i entertainment. Jeśli mi nie wierzysz, weź kartkę i długopis i zapisz sobie proporcje jednego do drugiego zawarte w każdym materiale. Potem wejdź na dowolny portal informacyjny. I policz to samo.

W momencie, gdy pisałem ten tekst wszedłem na stronę główną serwisu gazeta.pl. Na 12 artykułów wyświetlonych na pierwszym ekranie mojego komputera tylko dwa miały jakąkolwiek wartość informacyjną. W pierwszym przypadku były to zdjęcia XIX-wiecznych mieszkańców Syberii, w drugim informacja o sprzedaży sieci Żabka.

Pierwszy to po prostu dokument: zdjęcia mówią same za siebie. Drugi już nie był do końca informacją. Mówił o sprzedaży Żabki (fakt) za miliard euro (spekulacja). Bo cena transakcji jest nieznana, ale kwota robi przecież wrażenie.

Pozostałe artykuły dotyczyły rozrywki, czyli m.in. (niespodzianka) zeznań chłopaka Adama Z., tego od Ewy Tylman (złożył je pięć dni temu), osoby określanej jako „raper Tadek”, który twierdzi, że politycy „własnym chujem się wyjebią” i właśnie wystąpił przed prezydentem śpiewając o patriotyzmie. Dalej było o tym, jak mieć płaski brzuch w pięć tygodni i quiz 12 faktów o Niemczech, które musisz znać. Fakt pierwszy był taki: na autostradach nie ma ograniczeń prędkości. Dalej nie czytam, bo szkoda mi czasu. Aha, te super fakty o Niemczech zajawiała swoją fizjonomią zatroskana Angela Merkel, by zasugerować ci, że może jest to coś nowego i ważnego. Sposobów na płaski brzuch nie znam, bo nie kliknąłem – podobnie jak w pozostałe sześć „informacji”.

I tak to jest. Media to serial taki sam jak „Na Wspólnej”. Polityka to serial. Wybory to serial. Wejdź w Google, wpisz „Kaczyński” lub „Trump”, kliknij zakładkę „wiadomości” i sprawdź ile wyników z istotnymi informacjami dostaniesz.

Dowiesz się prawdopodobnie, czy Kaczyńskiemu podobał się ostatni odcinek „Ucha prezesa”, dostaniesz „informację” od anonimowego „źródła” o nadchodzących zmianach w partii, z której poza sensacyjnym tytułem nic nie wynika. Zobaczysz, jak jacyś ludzie blokują wjazd Kaczyńskiego na Wawel. Przeczytasz o tym, że żona Trumpa być może nie jest z nim szczęśliwa, co autor artykułu wywnioskował z jakiegoś jej nic nieznaczącego gestu na nic nie znaczącym nagraniu. Dowiesz się, że być może córka Trumpa chciałaby przelecieć premiera Kanady, bo na jednym ze zdjęć patrzy się na niego.

Czujesz się ubogacony i taki, kurde, światowy?

Kiedy Monika Olejnik zaprasza do studia Niesiołowskiego i Pawłowicz, kiedy Agnieszka Gozdyra zaprasza Zawiszę i Rafalalę, kiedy Wiadomości TVP ogłaszają, że „eksperci są zgodni i nie mają wątpliwości” i pokazują tych samych smutnych facetów pracujących w gazetach finansowanych przez PiS, którzy na wyścigi próbują zapewnić o tym, jaki ten PiS jest super i wskazać palcem jasno określonego wroga – wtedy naprawdę nie chodzi o informację.

Wiesz co robisz patrząc na to wszystko? Ty nie oglądasz Moniki Olejnik, Agnieszki Gozdyry i Wiadomości TVP. Ty wtedy oglądasz „Warsaw Shore”, Żmijewskiego w stroju księdza Mateusza i rolnika, który szuka żony.

Bo jest to dokładnie to samo.

Ale, żebyśmy się zrozumieli. To nie wszechwładne media są za to odpowiedzialne. Odpowiedzialne są za to dwie strony.

Pierwsza to ty. Ty sam. Twoi znajomi, twoja rodzina, twoi rodacy. Jak powiedziałem wcześniej, im więcej czegoś szukasz, tym więcej tego dostajesz. To tak, jak z Puchatkiem, który im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej nie było tam Prosiaczka – tylko na odwrót.

Media robią pieniądze, a pieniądzem są twoje kliki. W pilota, czy w myszkę – bez różnicy. Serio, gdyby Polacy masowo interesowali się modelami kapitalizmu, skutkami wprowadzanych ustaw, czy nawet wskaźnikiem hodowli trzody chlewnej na Jamajce i jej wpływem na wydobycie węgla w Tadżykistanie to wyłącznie to by dostawali.

Nie opędziłbyś się od tego Tadżykistanu.

To jest prosta zasada podaży i popytu. Dostajesz to w co klikasz. Mediom naprawdę jest wszystko jedno, jakie materiały ci dostarczają.

A może im nie jest wszystko jedno? Może media są nacechowane ideologicznie? Częściowo. Kilka osób. Ale ideologia to też towar. Jeśli wiadomo było, że można dostać tłuste bańki na założenie pro- pisowskiego tygodnika, to czemu po nie nie sięgnąć? Badania wykazały, że jest grupa konsumentów, która za to zapłaci. Jeśli można utrzymywać na powierzchni inną, tonącą gazetę tylko na fali sprzeciwu wobec rządu, to czemu po to nie sięgnąć? I w ten sposób kupujesz emocje – bo gdzie szukać emocji, jak nie w ideologii – zamiast informacji.

No dobra. Teraz druga grupa odpowiedzialna za to wszystko. Tu chyba zaskoczenia nie ma. Politycy. Gdybyś zamiast siedzieć nad rachunkami i liczyć na co ci starczy z domowego budżetu, mógł się trochę pokłócić z żoną i problemy by zniknęły, to co byś zrobił? Oni robią ci codziennie show. Oni robią ci codziennie rozrywkę. Żebyś nie szukał informacji, żebyś nie sprawdzał. Żebyś nie wymagał.

Ale że to cyniczne? No co ty, cynizm w polityce?!

Jak najłatwiej opierdalać się w robocie i jeszcze zgarnąć coś pod stołem? Tak, by nikt na to nie zwrócił uwagi? Zrobić teatr i za pomocą najniższych emocji podzielić publiczność na dwa obozy. Wtedy zaczynacie napieprzać się między sobą, a oni mają spokój. Raz w opozycji, raz w koalicji, żyć nie umierać.

No bo czym się różni Platforma od PiS? Podejrzewam, że tym, czym różni się Legia od Widzewa. Atmosferą. Czyli emocją. I każda z tych struktur ma swój obóz.

Media nie mogłyby robić rozrywki z polityki, gdyby nie chętni aktorzy, którzy zawsze ochoczo wejdą na scenę.

Zastanawiałeś się kiedyś kiedy taki polityk pracuje, skoro o 7 rano jest w RMF, o 8 w Trójce, o 9 w TVN24, o 10 w Polsat News, a o 15 już w zachodniopomorskiem, gdzie przed kamerami bierze udział w pogrzebie kierowcy TIRa zamordowanego w zamachu w Berlinie? A o 20 siedzi już sobie wygodnie w „Kropce nad i” i deklamuje swoją rolę o Polsce i Polakach?

I z tego punktu widzenia Natalia Siwiec, Ewa Tylman i Jarosław Kaczyński są bardzo, ale to bardzo blisko siebie. Wręcz splatają się w uścisku. I mimo, że to zdanie brzmi źle i właśnie wyobraziłeś sobie coś brzydkiego, to rzeczywistość jest jeszcze brzydsza.

No, niestety.


Przeczytaj też dlaczego piszę. Klikaj tutaj

Nienawiść.pl - dlaczego ten blog?

36 Responses

  1. pamiętam wywiad Miecugowa jakieś 6-7 lat temu, w którym Miecugow komentował przypadek, gdy w studio siedzieli eksperci komentujący jakiś ważny, lecz skomplikowany niuans prawny w Unii Europejskiej i jego wpływ na Polskę, i przerwano im wpół zdania, i przełączono na konferencję Renaty Beger (tej od kurwików w oczach z partii Samoobrona). Otóż Miecugow bronił tej decyzji w tym wywiadzie. On twierdził – podobnie jak twierdzisz Ty – że on tylko daje ludziom to czego chcą. Że to nie jest jego wina, tylko tych ludzi.

    pamiętam swój głęboki wewnętrzny sprzeciw wobec tego co powiedział Miecugow (którego nb. bardzo szanowałem).

    pamiętam, że wtedy rozpoczął się u mnie proces decyzji odejścia od telewizora. trwał parę miesięcy, góra rok. wtedy postanowiłem, że NIE – tak NIE będzie. że Miecugow nie ma racji, i że ja NIE będę chciał tego gówna które on wciska ludziom. I po roku nie miałem już w domu telewizora.

    potem podobnie stało się z radiem (nachalne i zgłośnione reklamy syropków i konkursy SMS), z czytaniem onetu, czy portalu gazeta.pl (clickbaity i Ewa Tylman). Nie włączyłem radia w aucie od lat, nie zaglądam na onet i inne podobne.

    przestałem płacić za kablówkę, ale płacę za Netflix, za Apple Music i za abo na Wyborczej.pl i Rzepie. czytam też i wspieram dobrowolnie oko.press i klub jagielloński.

    a Tamci? sami sobie na to zasłużyli. krótkoterminowa pogoń za słupkami, akceptowanie nadmiaru coraz tańszych (błędne koło) reklam, infotainment. debile CFO i debile w zarządach mediów goniący za wynikiem na koniec kwartału. bez wizji i bez kręgosłupa. nie chcę konsumować ich produktów. i oby padli. im szybciej tym lepiej.

  2. eee, żeś mi Pan gwoździa zabił, Ewa Tylman, musiałem głęboko w pamięci pogrzebać, żeby sobie przypomnieć, kto zacz.
    Reszta wywodu, no cóż, ładne słowa – przyznać sie muszem, że ja tak nie umiem – ale media, a zwłaszcza „wiadomości” pod różnymi nazwami u różnych nadawców to nic innego jak walka o przeżycie, a że ” …tłum najbardziej lubi tę rozrywkę gdy szcza się na zwłoki gryząc grdykę…” to media sprzedają to, co widz kupic chce ( a za nim reklamodawca – czyli sponsor ). i nie jest to ich wina, jest to wina nasza – społeczeństwa, że to łykamy, a idąc dalej tym tropem, poziomu, jaki reprezentujemy, co za tym idzie, poziom skądyś znowu wyniesiony, dom, szkoła, praca.
    I tak swobodnie płynąc edukacja trwająca w kraju trwająca ok. 12 lat w okresie najburzliwszego okresu w naszym życiu, buzujących hormonów, szalejących uczuć, myśli nieuczesanych i kreującego się sposobu spojrzenia na świat ma chyba najwiekszy wpływ na to, czym będziemy sie podniecac w przyszłości i w wielu przypadkach o wiele mocniejszy, wzmocniony przez stosunki rodzinne i atmosfere tamże panującą. Tak, że za poziom tego, czym karmia nas media odpowiadaja rządzący tym ziemskim padołem wymyślajacy taki, a nie inny system kształcenia niszczący psychike młodych ludzi, demolujący samoocenę, sprowadzający do kolejnego produktu tegoż systemu.

    😉

  3. Dlaczego korzystamy z tej rozrywki? Bo opanowała nas dychotomia myślenia która ułatwia nam życie, zwalnia nas z obowiązku myślenie i podejmowania decyzji, dokonywania wyborów. Z drugiej strony ludzkość zawsze pragnęła rozrywki – i zawsze będzie po nią sięgała… i czym się rożni film ze „starego kina” od serii o Agencie Bondzie? A jeśli interesuje mnie poziom zbiorów trzciny cukrowej Na Jamajce, to znaczy, że mnie interesuje… Zastanawia mnie jednak w tym kontekście gdzie leży odpowiedzialność za poziom tej rozrywki… czy po stronie odbiorców czy jednak po stronie dostawców? Dostajemy gówniane żarcie, nie mamy wyboru, zatem tyjemy – a im bardziej tyjemy tym więcej tego żarcia potrzebujemy. Ciekawe teksty.

    1. Ja jako współtwórca tych rozrywek obarczam jednak odbiorcę. Serio – domagałby się kultury wyższej to nie opędzilibyśmy się od niej, a na Pudelku zamiast cycków Dody miałbyś sekrety z życia Mozarta. To jest po prostu towar. I produkuje się to na co jest zapotrzebowanie.

  4. Ciesze sie ze trafilam na ten blog, przyznam,ze trudno sie od niego „oderwac” czytajac teksty, tym bardziej, iz utrzymywany jest w formie obiektywizmu. Nie zauwazylam tutaj szczegolnej stronniczosci politycznej a raczej wyrazanie wlasnego zdania, majacego na celu pobudzenia do refleksji w roznych sprawach, dlatego tak dobrze sie go czyta.Media zachodnie a z tymi mam do czynienia najczesciej, w niczym nie odbiegaja od Polskich i liczy sie jedynie komercja, zanika zas jakikolwiek system wartosci, zwlaszcza dla mlodszych ludzi.

    1. Bardzo dziękuję za te słowa 🙂 Zwłaszcza te o obiektywizmie – staram się

  5. Tekst czytało się super. Diagnoza niestety bardzo trafna. Udanego wieczoru.

  6. Marian Eile, legendarny naczelny „Przekroju”, tworzył pismo zgodnie ze swoją dewizją iż „media powinny być o poziom wyższe niż ich odbiorca”. Te czasu już niestety minęły i nigdy nie wrócą, o ile nie zamieszkamy w wymyślonym San Escobar bez dostępu do współczesnych środków komunikacji. Paradoks klików, jest jednym z fenomenów współczesnego dziennikarstwa – ciągły strach o sprzedawalność informacji, nie daje pola ani na rzetelną informację ani na jakościową opinię. Poza tym czy ludzie klikają Dodę bo ich to interesuje, czy interesuje ich Doda bo media o niej piszą? Komuś szalenie wygodnie jest odciągać nas od tego co się dzieje naprawdę. I nie tylko w Polsce ale i na świecie. Nasze media są regionalne, jeżeli chodzi o wydarzenia, kupujemy gotowe teksty i materiały. Nie stać nas na rzetelne analizy, tego co się dzieje za naszymi granicami. I zamiast obserwować nadchodzące przemiany i brać w nich aktywny udział, my zostajemy z ręką w przysłowiowym nocniku i przepychankami pomiędzy PiS i PO.

    1. Trafnie. I równie trafnie trafiłaś (eś) w mój czuły punkt – w Przekrój. Jednak to se ne vrati, to były inne czasy. Dziś media są w sytuacji nie do pozazdroszczenia – muszą zrobić wszystko, absolutnie wszystko, by przyciągnąć klienta. Stąd kliki, oglądalność. A dlaczego nie ma oferty dla tej milczącej większości? Bo jest milcząca. To chyba tak jak z tymi, którzy nie chodzą na wybory. Jest ich mnóstwo, ale nikt nie ma dla nich oferty, bo nikt się nimi nie przejmuje z powodu braku ich aktywności.

      1. „Dziś media są w sytuacji nie do pozazdroszczenia” – to jakiś żart?!
        Nadchodzi koniec kwartału i CxO w kiedyś-niezłym znanym radiu zastanawia się co by tu zrobić, by dostać większą premię za lepszy wynik. Brakuje mu 200 tysięcy do targetu. Przychodzi do niego producent syropku i daje 100 tysięcy za ekstremalnie wkurwiającą reklamę ale pod warunkiem, że ją troszkę podgłośnią. CxO ma w dupie słuchalność long-term za 3 lata, bo wie, że w międzyczasie będzie pracował już gdzieś indziej. Nie ma wizji. Jemu zależy na premii. Więc łyka reklamę syropku. Brakuje jeszcze tylko 100 tysięcy do wyniku. Więc puszcza kolejny żenujący konkurs SMS. No i zatrudnia stażystę za grosze na antenę. To nic, że tamten nie dykcji, nie umie po polski język i ma irytujący styl mówienia. O północy przeczyta wiadomości, a tamtego dziennikarza co czytał dotychczas, trzeba przesunąć gdzieś i poczekać aż sam odejdzie, więc pensa będzie niższa o połowę. Ziarnko do ziarnka. SMSy, syropek, stażysta. I jest sukces. Jest wynik (i premia). Radio zarobiło. Prawdziwy biznesowy geniusz! Czyli jest wszystko dobrze, prawda?

        A Ty mi piszesz, że „Dziś media są w sytuacji nie do pozazdroszczenia”.

        BUAAAAAHAHAHAHAHAHA.

        PS. nie muszę już słuchać ani syropku głośniej, ani konkursów SMS, ani pojeba który nie umie się wysłowić. płacę za streaming muzy 20PLN miesięcznie.

  7. […] bo wiadomo – jedni to ludzcy panowie, drudzy gorszy sort. A za granicą, jak to za granicą. Media takie same jak u nas, wszyscy podchwycili. W Izraelu napisali nawet o „nazistowskiej […]

  8. A ja jestem ciekaw co tu się dalej będzie pojawiać.

    1. Cieszę się 🙂 Ja jestem ciekaw, jak się będzie czytać

    1. No trudno. Nie mam ambicji, by ubogacać cały świat. Może następnym razem.

  9. Serialem telewizyjnym stała sie nawet reklama piwa ZUBR . Kurcze az chce sie czekac jaki bedzie kolejny odcinek =)

  10. zgadzam się, media, życie polityczne to jeden gówniany tabloid dla „ciemnego ludu”, ale do dalej Bajkale? Was zawsze będę oglądać, bo to, co przedstawiacie, to zazwyczaj uderzenie w punkt 🙂

    1. Kurcze, jakbym wiedział co dalej, to pewnie byłbym już bogaty. Równia pochyła podejrzewam, jeśłi chodzi o całość. Ale mały ognik optymizmu jeszcze gdzieś płonie

    1. Właśnie pod innym wpisem pochwaliłam język autora, a teraz znalazłam „lunapar” 😱

      1. Kurcze, a ja wielokrotnie czytałem „lunapar” jako synonim lupanaru. I sprawdziłem – nawet w tekście z 1715 roku jest „lunapar”. Ale cóż, człowiek uczy się przez całe życie 🙂 Może utrwaliłem sobie ten „lunapar” błędnie, bo faktycznie, jak dalej czytam jest to „zamtus, mieysce niepoczciwe”. Jak się zamtuz zmienił, to lupanar pewnie też.
        http://www.sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=2825

  11. Lubię Bajkał ale ten powyżej jest po prostu głupi.

    1. Dobrze, że lubisz. Dobrze, że jest własne zdanie

      1. Hmm…nie rozumiem do końca tego co autor napisał na wstępie. Najpierw stwierdził, że właściwie przytłaczająca większość tych wiadomości co czytamy to gówno i dalej tak będzie jeśli będziemy się tym gównem interesować a pózniej stwierdził, że on przecież sam w tym gównie pracuje i je tworzy. To takie trochę sranie do własnego gniazda bo jesteś osobą pracującą w dziennikarstwie i dla przykładu ciśniesz po Gazeta.pl a zapewne dla zysku robisz to samo…Tak poza tym to artykuł dobry, tylko, że mógłby być odrobinę krótszy.

        1. Trzeba na chleb zarobić, co zrobisz. I dlatego to piszę. Sranie we własne gniazdo, owszem. A krótszy, dłuższy… Kwestia gustu, jak mawiała pewna dama.

Dodaj komentarz