On się podpalił. Tak po prostu. Rozrzucił ulotki, włączył z głośnika piosenkę, oblał się benzyną. Trzask zapalniczki. Płomień. Krzyk. Człowiek podpalił się przed Pałacem Kultury, w centrum Warszawy, a ja wciąż nie wiem co o tym myśleć. Wiem za to, że nad jego ciałem już zebrały się padlinożerne kruki.
Nie wiem dlaczego akurat mnie ludzie pytają o ocenę tej drastycznej próby samobójczej. Ale pytają. Piszą listy elektroniczne i pytają. Odpowiem więc tutaj, choć wcale nie zamierzałem na ten temat pisać.
Ja nie umiem ocenić decyzji tego człowieka, a co ważniejsze – nie mam do tego prawa. Łatwo wpaść w pułapkę recenzowania cudzych motywów i decyzji z perspektywy wygodnego fotela i ciepłych kapci. Łatwo mówić, że ktoś jest bohaterem, lub wariatem nie znając drogi, jaką przeszedł i sytuacji, które stały się katalizatorem i znalazły swój straszny finał tam, przed Pałacem Kultury.
Ja tej drogi nie znam. I pewnie nigdy nie poznam. Za to z zainteresowaniem przeczytałem, co o człowieku z placu Defilad mówi jego rodzina: córka, syn, żona. Przeczytałem i wiem, że pewnie polubiłbym tego faceta: inteligentnego, wrażliwego, cichego człowieka spod Krakowa, co miesiąc robiącego z ciężkim sercem przelew do ZUS, wypełniającego PIT-5 i VAT-7 i liczącego pieniądze, które zostaną na ratę kredytu. Czy wystarczą. Mam przecież tak samo.
Polubiłbym go pewnie, bo odnajduję w tej zarysowanej przez rodzinę sylwetce wiele wspólnych cech. Człowiek z placu Defilad lubi łowić ryby, chodzić po lesie, dużo czyta, trochę pisze. Lubi sztukę. Brzmi jak fajny facet.
Ten fajny facet 19 października 2017 roku przyszedł pod Pałac Kultury, puścił z głośnika piosenkę „Kocham wolność”, rozrzucił ulotki, oblał się benzyną i podpalił. Teraz walczy o życie w szpitalu.
Samospalenie. Nawet nie wyobrażam sobie, co może pchnąć człowieka do tak bolesnego czynu.
Ale zrobił to i dokładnie to wyjaśnił. Ten fajny facet napisał w swoim manifeście, że chce się zabić w ten straszny i bolesny sposób, bo protestuje przeciw polityce PiS i temu, jak partia niszczy demokrację.
Czy uważam, że stan naszego państwa jest aż tak zły, by sięgać po tak dramatyczne rozwiązania?
Osobiście – nie.
Czy jednak on miał prawo czuć w ten sposób i podjąć taką decyzję?
Miał.
Choć nie chcę oceniać decyzji człowieka z placu Defilad, mogę oceniać zachowanie tych, którzy pochyleni nad jego spalonym ciałem wydziobują z niego kawałki mięsa, jak stado kruków. Mogę oceniać zachowanie tych hien po obu stronach politycznej barykady.
Minister Mariusz Błaszczak już postawił diagnozę. To, że człowiek podpalił się przed Pałacem Kultury w proteście przeciwko Błaszczakowi i jego partii jest winą „opozycji totalnej”, cokolwiek to znaczy. – Nie ma powodów, żeby targnąć się na własne życie w geście protestu wobec rządzących. To jest ofiara tej propagandy, która ma miejsce w Polsce. Propagandy totalnej opozycji, która mówi o tym, że walczy z rządem poprzez ulicę i zagranicę – powiedział Błaszczak w RMF FM.
Na jego miejscu po prostu zamknąłbym pysk.
Na jego miejscu złożyłbym wyrazy współczucia rodzinie i zastanowiłbym się nad tym, do czego wojna polsko-polska popchnęła tego sympatycznego faceta z Niepołomic.
Prorządowa strona w obrzydliwy sposób próbuje zrobić z człowieka z placu Defilad przygłupa, który naczytał się antypolskich gazet i próbował się zabić opętany jakimś totalnym wirusem opozycyjnym.
By osłabić polityczny powód tragedii tego człowieka sięgają po tragedie innych ludzi: dwóch mężczyzn, którzy dokonali samospalenia podczas rządów Platformy Obywatelskiej, podobnie obwiniając rządzących. To było w 2011 i 2013 roku. Wtedy to było okej, bo obwiniali Tuska. Dziś, facet z placu Defilad jest wariatem, bo obwinił Kaczyńskiego.
Sam Kaczyński mówił wtedy „za te wydarzenia będzie odpowiadała władza”. Dziś Błaszczak mówi, że odpowiada za to opozycja.
To wstrętne. To ohydne.
Ale chyba jeszcze bardziej wstrętne i ohydne jest to, co zrobił profesor i filozof (!) Jan Hartman. I jeśli Błaszczak powinien się zamknąć, to Hartman powinien po prostu dostać po pysku.
Ten opozycyjny baran tak histerycznie zaangażowany w walkę z PiS, że chce ją prowadzić – dosłownie – po trupach, przyznał, że najlepiej, gdyby facet z placu Defilad nie przeżył.
To co napisał jest złe na tak wielu poziomach, że aż brzydzę się go cytować. No, ale muszę.
„Podziękowanie dla samobójcy” – tak zatytułował swój tekst pan profesor. Podziękowanie, kurwa!
Ale dalej jest gorzej.
„Ta śmierć (pytacie, czy na nią czekam? I tak, i nie…) będzie (byłaby) w historii reżimu Kaczyńskiego cezurą. (…) Jeśli ten człowiek umrze, nasza niemrawa i nierówna walka z reżimem PiS będzie miała nowy symbol i nowego bohatera” – napisał Hartman.
Czy muszę tłumaczyć, dlaczego to jest obrzydliwe? Mam nadzieję, że nie.
Hartman kończy swój tekst stawiając pytania bez odpowiedzi. „Czy afirmując bohaterów, którzy dobrowolnie oddali życie w wielkiej sprawie, afirmujemy ich śmierć, a przez to życzymy im tej śmierci bądź – retrospektywnie – cieszymy się tą śmiercią, mówimy: „dobrze, że umarł”? Jak to się ma to do wymogu moralnego, aby nikomu śmierci nie życzyć?”.
Ja ci Hartman odpowiem na te pytania, bo akurat odpowiedź znam.
Tak, afirmujesz śmierć. Tak, zachowujesz się, jakbyś jej życzył temu facetowi. Tak, widzę, że cieszysz się i przebierasz nóżkami, gdy on walczy o życie. Tak, panie filozofie, widzę, że swoim dziobem chciałbyś wyrwać z jego ciała soczysty kawałek pieczystego, by nażreć się jego tragedią. Widzę, że nie możesz się doczekać, by cierpienie tego człowieka umieścić na sztandarach, bo nienawiść do Kaczyńskiego jest dla ciebie ważniejsza niż cierpienie człowieka właśnie.
A jak to się ma do wymogu moralnego?
Tak, że zachowujesz się, jak pijana ciotka na pogrzebie, która tylko czeka aż podczas stypy będzie mogła ukraść i schować pod sukienkę kilka rodowych sreber. Ty masz człowieku sumienie?
Facet z placu Defilad wyraźnie opisał kontekst polityczny swojej próby samobójczej. Wyraźnie napisał, dlaczego to zrobił.
„Nie chodzi o to, że rząd popełnia mniej czy więcej błędów (każdy rząd to robi) ale, że ten rząd wstrząsa podstawami naszej państwowości i funkcjonowania społeczeństwa. Natomiast większość społeczeństwa śpi, nie zwraca uwagi, co się dzieje i trzeba je z tego snu obudzić” – to jego słowa z „listu do mediów”, który zostawił w domu.
„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej! Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj, zanim całkowicie pozbawi nas wolności. A ja wolność kocham ponad wszystko. Dlatego postanowiłem dokonać samospalenia i mam nadzieję, że moja śmierć wstrząśnie sumieniami wielu osób, że społeczeństwo się obudzi i że nie będziecie czekać aż wszystko zrobią za was politycy – bo nie zrobią!” – to słowa z manifestu, który rozrzucił na miejscu samospalenia.
Powtórzę: jego decyzja, jego analiza rzeczywistości i nie mnie to oceniać.
Ten człowiek prosił, by rozpowszechnić jego słowa, więc i ja to robię. Każdy może sobie przeczytać i każdy może sam wyciągnąć wnioski.
Ale w jednej sprawie mojej zgody nie ma. Wszystkim Hartmanom i Błaszczakom wara od wykorzystywania tego dramatu do własnych celów.
Jesteście panowie dwiema stronami tej samej monety. Obaj używacie ludzkiej tragedii, by dowalić przeciwnikowi. I dla obu was ten człowiek wart jest tyle, ile możecie na nim ugrać.
Wstyd. I nie ma co więcej strzępić ryja.
View Comments (18)
Sam nie jestem pewien, co w tej sprawie myśleć. Nie jestem - delikatnie rzecz ujmując - zwolennikiem partii rządzącej. Powiem więcej - takiej zbieraniny aroganckich nieuków u władzy w III RP jeszcze nie mieliśmy. Wszystkie szkody przez nich wywołane - w obronności, edukacji, kulturze (vide: PISF, Instytut Adama Mickiewicza etc.), środowisku naturalnym (vide: Puszcza, Lex Szyszko) i (co najgorsze) mentalności społeczeństwa naprawiać będziemy przez długie lata. Niemniej jednak ciśnie mi się na język, że samospalenie bardziej pasuje do okoliczności roku '68. Ale potem sobie uświadamiam, że brzmi to gorzej, niż wypowiedź red. Wielowieyskiej w kwestii głodówki rezydentów...
Bardzo słuszny tekst Borsuku. Pozdrawiam.
Politycy to jedno, oni zawsze będą kłapać dziobami. Kiedy wracałam pociągiem do domu, dwie kwoki usadowione dwa rzędy dalej najpierw zaczęły marudzić, że no akurat jak jechały jednego dnia to jakiś gość postanowił się rzucić pod pociąg i było opóźnienie trzy godziny! I dlaczego on się musiał rzucić akurat jak one jechały, nie mógł kiedy indziej? I ile trzeba na prokuratora czekać. I kiedy człowiek miał nadzieje, że się to skończy, zaczęły się w tym samym tonie pastwić nad mężczyzną z tekstu. Znieczulica w narodzie jest silna.
Masz rację, niestety. Silna i rozwijająca się
Wstrząsający czyn, pełen desperacji z bezsilności wobec tego co się dzieje. Albo ludzie się obudzą, albo będą najtańszymi kurwami kupionymi i wydymanymi za własne pieniądze - 500+(nie chcę przez to powiedzieć, że bezmyślnie potępiam ten projekt, bo tak nie jest, ale to nie miejsce i czas na te rozważania). Obie wypowiedzi, Błaszczaka i Hartmana świadczą o poziomie skundlenia, jaki osiągnęliśmy, a także o pęknięciu w społeczeństwie, którego już chyba nie da się skleić. Poziom skurwysyństwa i cynizmu obecnej władzy dawno przebił już granice atmosfery i zapierdala swobodnie w kosmos, w czym niestety wtórują im co bardziej zaślepieni przedstawiciele drugiej strony. Niech żyje skurwysyństwo bez granic! Pamiętam taką wypowiedź bodajże premiera Rakowskiego, że rząd się wyżywi, ale przy "błyskotliwości" i "empatii" Błaszczaka, to był Wersal. Zresztą nie oczekuję od Błaszczaka niczego więcej, bo do tego trzeba mieć wolną wolę i rozum, a nie wypłaszczoną korę mózgową. Ten osobnik (nie chce mi przejść przez gardło słowo człowiek) jest tylko szczekaczką, narzędziem, "psem Pawłowa", który na dany znak wypowiada to, co J.K. mu kazał.
Co innego Hartmann, inteligent, profesor - myśliciel, filozof. Od niego należałoby oczekiwać chwili refleksji zanim otworzy japę. Niestety, obecnie jest jakby lustrzanym odbiciem Błaszczaka, alter ego, dr Jackyll i Mr. Hyde. Szkoda, bo miałem kiedyś o nim lepsze zdanie, choć nigdy nie był "z mojej bajki".
Taka nasuwa mi się smutna refleksja:
"Który skrzywdziłeś
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta."
Czesław Miłosz
Pozdrawiam.
Max
Podoba mi się jak piszesz i co piszesz. I jestem wdzięczny za dobór Miłosza. Dzięki i pozdrawiam!
Borsuk to Miłosz z 1950 roku ale jakże aktualny po ponad 65 latach....
Oczywiście, że Miłosz, a mi nie działa mózg. Poprawiam się :)
Zgadzam się , co do całości. Obawiałam się tylko jednego , że zaczną się "podpinać pod tą tragedię" a to jest już wyjątkowe sk........o.
To, ze czlowiek sie dokonal aktu podpalenia jest wstrzasajace, czy bylo to uzasadnione, czy naprawde jest tak zle...w jego odczuciu bez watpienia, ale poczytajcie komentarze naszych rodakow pod tym tragicznym wydarzeniem.
Hartman z pewnością przeszarżował. Jednak ja mam pytanie bezpośrednio do Ciebie. Piszesz - "Czy uważam, że stan naszego państwa jest aż tak zły, by sięgać po tak dramatyczne rozwiązania?
Osobiście – nie." Czy to znaczy, że nie zgadzasz się z oceną sytuacji naszego kraju opisaną przez "fajnego faceta", który postanowił się spalić przed PKiN? Boję się, ze na to pytanie trzeba odpowiedzieć tak lub nie. Ja nie znajduję w Jego manifeście nawet cienia przesady. Jest to bardzo przygnębiające, ale nic na to nie poradzę.
Nie zgadzam się z oceną o tyle, że nie uważam, by sytuacja wymagała tak drastycznych środków. Nie podoba mi się to, co się dzieje. Boję się, że zmierza to w bardzo złą stronę. Ale nie. Nie uważam, by to wymagało takich poświęceń. Ale ja to ja - on myślał inaczej i on ma swoją ocenę sytuacji. Nie mam prawa go oceniać nie znając całego tła jego decyzji.
Pan Filipiak zmarł po podpaleniu w 2013 roku. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/zmarl-andrzej-filipiak-ktory-w-podpalil-sie-przed-kancelaria-premiera/nms6ngy
Jednakowoż nie powinno się ratować samobójcy (każdego!) wbrew jego ostatniej woli, narażając go na nieprawdopodobne cierpienie i kalectwo. Sposób popełnienia samobójstwa był jednoznaczy i wskazywał na absolutne zdecydowanie. Jego decyzję należy uszanować. Natomiast zacytowane, skrajne opinie skrajnych cyników należałoby zignorować, aby nie robić im "reklamy".
Każdego należy ratować bo śmierć nie rozwiązuję niczego. To nie Reklama błaszaka czy hartmana to memento !
Każdego trzeba ratować. Życie to wszystko co mamy. Zgadzam się.
Jak zgadzam się z całym pierwotnym tekstem powyżej, tak nie zgadzam się z tym komentarzem. Są okoliczności, gdy należy człowiekowi pozwolić umrzeć, są okoliczności gdy należy śmierć przyspieszyć. Właśnie dla człowieczeństwa. I nie chciałbym być w sytuacji, że moje życie stałoby się piekłem, ale ktoś w imię jakiejś swojej ideologii nie pozwala mi umrzeć.
I nie ukrywam, że Hartman mnie zaskoczył. Negatywnie. Powiem tak - ja jestem pojebany, różne myśli mi do głowy przychodzą, ale nawet ja wiem, ze pewnych rzeczy robić/mówić nie wolno. A z pewnymi sprawami trzeba zaczekać. Nawet jeśli z góry wiadomo, że sprawa zostanie wykorzystana politycznie (bo który polityk by się oparł pokusie), to elementarna przyzwoitość każe zaczekać z pewnymi tekstami, zamiast publicznie zacierać ręce w oczekiwaniu na trupa...
Nikt lepiej tego nie zrobił Kolego, sprawa bardzo przykra, ale Dziękuję!!!! Borsuk
To ja dziękuję. Że czytasz.