X

Jak radny z Bydgoszczy znęca się nad żoną, czyli zapierdalaj po kwiata

Kiedy pan radny Rafał się zdenerwuje lubi krzyczeć do żony w rodzaju męskim. – Ty cwelu, ty chuju, pedale. Podobno lubi też podnieść rękę. Lubi też, by rodzina była silna, patriotyczna i przede wszystkim katolicka. O tym, że radny z Bydgoszczy znęca się nad żoną dowiedziała się ostatnio cała Polska. Kobieta opublikowała nagranie w internecie.


O sprawie pana Rafała, radnego PiS z Bydgoszczy miałem napisać już jakiś czas temu. Pan Rafał przyciągnął moją uwagę przede wszystkim kultywowaniem tradycji i pięknymi słowami o tym, czym powinna być rodzina i gdzie jest miejsce kobiety.

Od jakiegoś czasu śledziłem też sprawę pani Karoliny, żony pana Rafała, która oskarżyła go o znęcanie się nad nią.

Znęcanie. To takie zwykłe słowo. Tylko osiem liter.

Te osiem liter, które zawarte w artykule prasowym, zawsze przyciągają moją uwagę. Bo w tych ośmiu literach wyczuwam fabułę, historię, dramat, którego nie umiem objąć umysłem.

Pomyślcie, czy największą traumę waszego życia da się ująć ośmioma literami? Myślę, że historii pani Karoliny nie można. Myślę, że tych liter zawsze będzie zbyt mało. Ile by ich nie napisać.

Zbierałem się do tego tekstu długo. Czytałem kolejne odcinki sagi o strażniku wartości rodzinnych panu Rafale i jego sponiewieranej żonie.

A potem wysłuchałem tego nagrania. Udostępniła je pani Karolina, kobieta która nie wytrzymała oskarżeń wpływowego męża. Oskarżeń o to, że kłamie, że niszczy rodzinę, że zdradza.

W jakiej desperacji trzeba żyć, by nagrywać partnera i w końcu zdecydować się upublicznić swoją traumę? W jakim trzeba żyć strachu?

Zakładam, że ktoś kto odziera się z prywatności, ktoś kto pokazuje światu najbardziej intymne i drastyczne momenty swojego życia, ktoś kto ujawnia, jak bardzo godności pozbawiony został przez tego, któremu przysięgał miłość i wierność dopóki śmierć nas… Zakładam, że ten ktoś chwyta się ostatniej deski. Zanim śmierć ich… Jej śmierć?

Nie napiszę więc tekstu, który napisać planowałem. Nie będzie podśmiechujek z członków (hehe) Prawa i Sprawiedliwości i innych partii, którzy swoimi tłustymi mordami pożerają słynne wartości chrześcijańskie, by drugim końcem wypróżnić się na najbliższych.

Bo ja do wysłuchania tego nagrania podchodziłem, kurwa, cztery razy i za każdym razem wyłączałem je w cholerę.

Podchodziłem do niego, kurwa, cztery razy i za każdym razem wyłączałem je w cholerę nie mogąc znieść tego, co spotkało panią Karolinę. Szarpało mną niedowierzanie, szarpało niezrozumienie. Zażenowanie. Szarpał wstyd na to, że słucham czegoś tak osobistego, że wszedłem w życie tej kobiety jednym głupim kliknięciem. Wszedłem z butami i gorącą głową.

Wyłączałem to w cholerę, bo za każdym razem szarpał mną czerwony gniew, który – kurwa mać – znam przecież zbyt dobrze i który dobrze nigdy nie kończy. Ani dla mnie, ani dla osób bezpośrednio zainteresowanych, panie Rafale.

Dlatego zamiast tego wszystkiego, zamiast pisania tekstu który miałem napisać, postanowiłem zostać kronikarzem pana Rafała. Po prostu oddam mu głos.

Wprowadzenie do dramatu: nagranie pani Karoliny trwa jakieś 38 minut i 27 sekund. Nagranie rozpoczyna się późnym wieczorem, gdy pan Rafał z panią Karoliną wracają z balu charytatywnego, na którym goszczony był pan radny. Na balu pan Rafał obdarował panią Karolinę kwiatem, który był symbolem jego czystej i bezwarunkowej miłości. Nieuważna pani Karolina, wychodząc zostawiła kwiat na stoliku. Transkrypcję poprowadzę ze skrótami wynikającymi z długości nagrania i mojej osobistej małej wytrzymałości na skurwysyństwo.

ON: Spierdalaj!

ONA: Proszę cię, pozwól mi…

ON: Wypierdalaj!

ONA: Pozwól mi iść spać, proszę cię

ON: Wypierdalaj!

ONA: Dziękuję, że mnie zaprosiłeś na ten bal

ON: Wypierdalaj! Jest już kurwa za późno, bo znów ci muszę wszystko powiedzieć

ONA: Ała! Dlaczego mnie uderzyłeś?

ON: Nie uderzyłem cię.

ONA: Pchnąłęś

ON: No to cię pchnąłem, bo mnie wkurwiłaś. Jest już za późno

ONA: Przepraszam cię

ON: Nie kurwa mać, teraz spierdalaj stąd.

Odgłosy przypominające uderzenia. Płacz kobiety.

ON: Nie drzyj mi się na cały dom

ONA: Ja cię przepraszam

ON: Zamknij się! Ciszej masz to mówić, bo nas wszyscy słyszą i nie mam zamiaru wszystkich budzić, pedale

Wycie kobiety.

ON: Nie podnoś głosu!

ONA: To mnie nie bij

ON: To kurwa nie podnoś głosu chuju. Wypierdalaj, nikt cię kurwa nie bije. Ja dopiero cię zacznę bić

Płacz kobiety.

ON: Zapierdalaj po kwiata

ONA: Ja przepraszam, on kosztuje trzy złote

ON: Mnie kurwa gówno obchodzi, ma być tutaj za chwilę

ONA: Jutro kupię ten kwiat

ON: Teraz masz przyjść po swojego kurwa kwiata.

ONA: Jutro kupię ten kwiat

ON: Zapierdalaj po kwiata szmato

ONA: Proszę cię, to trzy złote

ON: Gówno, a nie trzy złote, tylko 20 złotych. To był kwiat, który kupiłem dla ciebie szmato. Szmato pierdolona, rozumiesz? Masz to wszystko w dupie. Nawet nie powiedziałaś „dziękuję”, chuju jebany.

Tu muszę się zatrzymać i streścić dalszą część nagrania, bo znów krew mnie zalewa, a to dopiero piąta minuta.

Dalej, pan radny Rafał mówi o tym, że pani Karolina „spierdoliła mu, kurwa, życie”. Twierdzi, że pani Karolina to cwel i „innym to by pałę stawiała za takie rzeczy”. Rozumiem, że wciąż chodzi mu o tego kwiata za 20 złotych. Pani Karolina ciągle płacze, a czasami nieludzko wyje. W nagraniu słychać wtedy odgłosy podobne do uderzeń. Pan Rafał konsekwentnie nazywa żonę pedałem, chujem i cwelem jebanym. Oprócz „cwela” sięga też po inne słowo z pochodzące z więziennej grypsery i nazywa panią Karolinę „frajerem jebanym”. Podkreśla też, że pani Karolina powinna wypierdalać.

Wydaje pani Karolinie rozkaz, że od dzisiaj zawsze ma mieć ochotę, a do tego on „sobie będzie jeździł z taką, co ochotę ma zawsze i na wszystko, a co więcej sama inicjatywę wykazuje”.

Twierdzi, że nienawidzi pani Karoliny „tak bardzo, że słów mu braknie”, ale moim zdaniem jest po prostu skromy, bo dalsze 30 minut jego krzyków świadczy o niebywałej elokwencji pana radnego Rafała. W tym czasie pani Karolina krzyczy z bólu i płacze.

Między 7 a 9 minutą nagrania, odgłosy podobne do uderzeń nasilają się, a z gardła pani Karoliny dobywa się przeraźliwy charkot, który brzmi, jakby gardło duszone było mocnymi, patriotycznymi dłońmi. Ale może to tylko moje wrażenie. Być może jest to również wrażenie pani Karoliny, która wyje potwornie. Nigdy nie słyszałem człowieka, który wył tak, jak na tym nagraniu wyje pani Karolina. Nigdy. I nigdy nie słyszałem tak sadystycznego głosu, jaki wydaje z siebie zasapany pan Rafał wydający komendy: „zamknij się cwelu! Wypierdalaj!”.

Potem pan Rafał znów tłumaczy rozsądnie małżonce zasady ciszy nocnej apelując do niej: „Jeszcze raz piśniesz. Jeszcze raz dziwko piśniesz. Jeszcze kurwa raz”. Z gardła pani Karoliny wydobywa się czasem wycie, czasem charkot.

Pan Rafał zauważa, że „jeśli jeszcze raz zobaczy jej torbę na jego kurwa krześle, to ją kurwa zabije”.

Pan Rafał ponownie wraca do motywu zapierdalania po kwiata. Tłumaczy pani Karolinie, że „dla niego nie jest kurwa ważne, ile co kosztowało. Liczy się to, że podarował jej go od serca”.

Przypomina, że pani Karolina jest „cwelem jebanym w dupę” i życzy jej, by każdy po nim traktował ją gorzej. Spostrzega, że pani Karolina powinna być mu wdzięczna za to, jak traktuje ją on. Bo daje jej na przykład kwiata. A inni będą ją tak traktowali, że będzie go błagała na kolanach, by ją przyjął z powrotem. Bo on jest dla niej dobry i za takiego męża trzeba dziękować.

Pan Rafał stwierdza dodatkowo, że pani Karolina niedokładnie sprząta ich miłosne gniazdko. Pani Karolina oponuje mówiąc: „przecież sprzątam”, na co pan Rafał gasi ją celnym argumentem: „nie drzyj się szmato”. Słychać odgłos podobny do uderzenia i wycie nieco głośniejsze niż poprzednio.

„Jeszcze raz piśniesz, to ci tak wyjebię, że ci nos złamię”- ostrzega uczciwie pan Rafał. I kontynuuje opowieść o tym, jak zła kobieta złamała mu życie. Zauważa, że gotowane przez panią Karolinę obiady „to jest gówno”. Stwierdza, że sprzątanie, gotowanie i ogólne bycie mężowi podległą jest jej „zajebanym kurwa, zasranym obowiązkiem, kurwa”.

Pani Karolina próbuje tłumaczyć, że oprócz pracy zawodowej zajmuje się też dziećmi, robi z nimi ćwiczenia i dzięki temu ich córka poprawia wyniki. Pan Rafał zauważa przytomnie, że „gówno, to ja płacę za zajęcia i to żadna twoja zasługa”. Tłumaczy, że on uczy córkę dyscypliny, dzięki czemu nie musi z nią spędzać czasu, tak jak pani Karolina i „to jest jego kurwa zasługa”. Szach mat.

Pani Karolina ogólnie dowiaduje się, że jest „tępym członem”, „debilem”, „spaczonym gównojadem pierdolonym”, nie umie planować i dbać o dom. Na uwagę pani Karoliny, że przecież zrobiła obiad i umyła podłogi, pan Rafał odpowiada: „a sufitów kurwa nie umyłaś”. Pan Rafał nie lubi pająków, a z winy pani Karoliny dostrzegł jednego w domu. A poza tym pani Karolina ma się zamknąć, gdy pan Rafał do niej mówi i to jest jej „obowiązek zajebany”.

Pani Karolina słyszy potem, że nie ma inicjatywy. Seks z nią, jak pan Rafał jest uprzejmy określić, jest spierdolony, bo ona leży i się nie podnieca. Ale to jej, a nie pana Rafała wina. Pan Rafał tego nienawidzi, nie ma motywacji i „nic dla niej nie schudnie, bo ma to w dupie”.

Pani Karolina nie docenia też tego, co pan Rafał dla niej robi. Znów wraca temat kwiata – pani Karolina ma „po niego wypierdalać, albo wypierdalać z domu”.

Pan Rafał informuje też, że interesuje się harmonogramem zajęć małżonki. Uchyla rąbka tajemnicy i mówi, że robi jej potajemnie zdjęcia kiedy wychodzi i kiedy wraca i uważnie pilnuje jej planu dnia. Pojawia się lekko zarysowany wątek religijny, w którym pan Rafał informuje panią Karolinę, że ona do nieba nie pójdzie.

Pan Rafał uważa, że nie jest przez małżonkę szanowany, co objawia się m.in. okazywaniem przez nią negatywnych emocji. Być może chodzi mu o płacz pani Karoliny, ale nie uściśla tego zostawiając nas w pewnego rodzaju niedosycie.

Pan Rafał ponownie proponuje pani Karolinie, by spierdalała i „znalazła sobie chudego, bystrego, który ją przerucha dwa razy i zostawi”.

W okolicach 26 minuty pan Rafał zachęca panią Karolinę do samokrytyki wyrzucając i niszcząc należące do niej przedmioty. Pani Karolina płacze, lecz karnie przeprasza za każdym razem.

„A teraz wymieniaj błędy, jakie popełniłaś. Wymieniaj, cwelu pierdolony” – poleca pan Rafał. Pani Karolina z płaczem recytuje: „że nie podziękowałam za to, że wymieniłeś drzwi, że nie podziękowałam, że mnie zabrałeś na dzisiejszy bal”.

– I to jest kurwa wszystko?
– Prze… przepraszam. Przepraszam, że nie tańczyłam, jak chciałeś, że nie było, jak sobie tego życzyłeś

Pan Rafał określa panią Karolinę mianem „sfochowanego dwulicowca pierdolonego” i zauważa, że „zamiast dziękować i się kurwa cieszyć, to miała zjebany ryj”.

– Tak, czy nie? – dopytuje dociekliwie pan Rafał.
– Tak, przepraszam. Już wtedy powinnam przeprosić, ponieważ ty zaprosiłeś na bal charytatywny mnie i powinnam być wdzięczna i się cieszyć – deklamuje pani Karolina.

– Jaka byłaś dla mnie?
– Zjebana
– Bo? Zastanów się dobrze zanim odpowiesz
– Bo jestem głupia i niewdzięczna
– Dlaczego jesteś niewdzięczna? Dlaczego zostawiłaś kwiata?
– Bo zapomniałam. To jest dowód mojej niewdzięczności
– Czyli okazuje się, że rozumiesz! Tylko mówisz specjalnie prawdę pod siebie! Okłam mnie jeszcze raz, to cię kurwa mać zniszczę i wyjebię z domu!

Potem pan Rafał znów jest uprzejmy poinformować panią Karolinę, że się nią brzydzi, a pani Karolina znów płacze.

A na samiutkim końcu pani Karolina mówi coś bardzo cicho. Cichutko, tak że w ogóle jej nie słychać. Ale ja podciągnąłem dźwięk, podczyściłem go i usłyszałem te słowa płynące z ust zapłakanej, przerażonej kobiety. Słowa składające się w jedno, powtarzane automatycznie i monotonnie zdanie.

– To jest kolejny wyraz mojej niewdzięczności. To jest kolejny wyraz mojej niewdzięczności.

– Kurwa mać, żadnych marzeń nawet już nie mam – mówi filozoficznie pan Rafał.

A ja, panie Rafale po wysłuchaniu tego nagrania mam jedno marzenie. Marzy mi się, że żyjemy w państwie prawa. Wie pan, w takim kraju, w którym respektowane są prawa człowieka, a każda akcja – jak w fizyce – wywołuje reakcję i kąt padania równa się kątowi odbicia. Na nagraniu odnalazłem m.in. 190, 191, 207, 217 i 288 artykuł Kodeksu Karnego. Marzy mi się, że pan, panie Rafale idzie do pierdla i tam pod celą dowiaduje się, kto finalnie jest tym „cwelem w dupę jebanym”.

PS: Doczytałem gdzieś na marginesach, że pan radny Rafał nie jest już radnym PiS. Sam, po tym jak ten cwel – jego żona – zaczęła się pruć na psach, wystąpił z partii. Ale dlaczego ta Prawa i Sprawiedliwa partia nie wypieprzyła go sama?

PS2: Pani Karolino, bardzo mi przykro, że wysłuchałem tego wszystkiego, ale niech pani zacznie biec. Uciekać. Teraz. Już. I niech się pani już nie zatrzymuje.

W Polsce takie rzeczy dzieją się codziennie. Tutaj przeczytasz, jak można bezkarnie zabić żonę


Moje teksty powstają przy wsparciu Patronów.
A gdybyście i wy mieli ochotę rzucić we mnie monetą i wesprzeć moją pisaninę, to będę bardzo wdzięczny. Tu trochę o tym piszę. Jak chcecie, kliknijcie poniżej.


Borsuk:

View Comments (12)

  • Przeglądam wszystkie wpisy, trafiłam na ten i przypomniałam sobie, jak przeżywałam, kiedy wybuchła ta afera. Wyłam, słuchając nagrania, wyłam, czytając komentarze w sieci. Uciekłam swego czasu ze związku z zapowiadającym się przemocowcem (znęcanie się psychiczne, incydenty z przemocą fizyczną), tylko dlatego, że mnie rzucił, bo (jak to stwierdził) jestem pierdolnięta. Okazało się potem, że faktycznie pierdolnięta jestem, ale dzięki niemu, co pomogła mi zrozumieć pomoc specjalistów. I każdego dnia myślę o tym, ile w naszej biednej Polsce jest takich mnie - tkwiących w relacjach z ludźmi, którzy ich nienawidzą. Jest jedna rzecz, która rozpala nadzieję - każda ja, każda Karolina i każda inna ofiara takiego związku może się dużo po czymś takim nauczyć. Szacunku do samej siebie, określania granic, dystansu nawet przy miłości. I rozpoznawania imitacji miłości. Dziękuję za tekst i przypominajkę.

    • Czasem wkurw jest dobry :) I więcej nas - wkurwionych - tym oni czują się bardziej niepewnie

  • Miałam okazję poznać kobiety takie jak pani Karolina. Wiem też, że bardzo często rozstanie z przemocowym partnerem to koniec jednego koszmaru i początek kolejnego: użerania się z policją, która ma, nie czarujmy się, głęboko w dupie los takich kobiet (standardem jest traktowanie takich kobiet w stylu „samaś sobie winna, idiotko, trzeba było się z takim nie zadawać albo rozstać po pierwszym akcie przemocy”); użerania się z sądami, gdy w grę wchodzą rozwód, podział mienia, uzyskanie opieki nad dziećmi albo odzyskanie majątku zawłaszczonego przez przemocowca; znoszenia litościwych lub pogardliwych spojrzeń i komentarzy osób wtajemniczonych w sytuację (często wtajemniczonych bardzo powierzchownie); tłumaczenia dzieciom (jeśli są), dlaczego dzieje się tak, jak się dzieje, dlaczego tatuś już z nimi nie mieszka i dlaczego tatuś mówi o mamusi takie brzydkie rzeczy, a w ogóle dlaczego mamusia już nie kocha tatusia (jak wytłumaczyć np. 5-letniemu dziecku, że matka nie zdzierżyła, bo była wyzywana, bita, poniżana, gwałcona?) itd., itp. Tak, tu wracamy do początku: właśnie m.in. dlatego te „idiotki” (w wielkim, wielkim cudzysłowie!) nie odchodzą. Jednym z powodów jest lęk przed tym drugim koszmarem. Tkwią w koszmarze znanym i poniekąd oswojonym, by nie wpaść w kolejny, nieznany.

    Też chciałabym, żeby to było państwo prawa i sprawiedliwości (tych pisanych małymi literami). Żeby skurwysyn (pardon my Klatchian) podnoszący rękę na słabszą, zależną od siebie istotę bezwarunkowo lądował za kratkami…

    • Gadałem w pracy ze znajomymi o panu radnym i pani Karolinie. I doszliśmy do wniosku, że wszyscy teraz oburzają się tym nagraniem, bo raz - ono istnieje, dwa - dotyczy osoby bądź co bądź publicznej. Ale są tysiące pań Karolin, często tuż obok, za ścianą, którymi nikt się nie zainteresuje i których losem nikt się nie oburzy. Ale myślę, że ta sprawa może pomóc tym kobietom. Nagłośnienie tematu przemocy domowej może skłonić kogoś, by w takiej sytuacji pomógł.

  • Uciekaj z dziećmi jak najszybciej, Karolino, dla ich dobra, nie pozwól, aby te czarne chwile zaważyły na całym ich dalszym życiu - pomimo, że mój ojciec sadysta nie żyje - nadal się boję :-(

  • ....przeczytałam i się popłakałam ... to przerażające ... nie ma we mnie zgody na taki świat i takich ludzi ... czasem myślę żeby uciec gdzieś bardzo daleko tak daleko gdzie nawet myśli nie mogą sięgnąć ... na co dzień pracuję z kobietami, najbardziej przeraża mnie bezsilność .. najbardziej chyba moja własna ...opieszałość prawna fikcyjna ochrona - znajomi znajomych rąsia rąsia ... nie liczy się nic poza tym .... nie ma ludzi są tylko numery spraw czas i K...wa urzędnicy ...
    Przepraszam za K

    • Może jestem głupim optymistą, ale myślę, że im częściej będziemy się sprzeciwiać, tym urzędnicy różnej maści dwa razy zastanowią się nad potraktowaniem kogoś jak numeru. Nie przepraszaj za K :) Tu można K do woli