X

Rasa panów i rasa chamów – zobacz, kim jesteś

Kolejny dramat Jarosława Kaczyńskiego – chciał po prostu zwyzywać posłów od chamów, a zapisał sobie na konto kolejny cytat, który do usranej śmierci będzie powtarzany przez tych, którzy go kochają i przez tych, którzy nienawidzą. I obie te grupy będą mówiły to samo: Kaczyński ludzki pan. Intencja inna, słowa te same. A wszystko przez warstwę językową. Przez język polski, który jest jednym z najbardziej upiornych problemów polityków wycierających sobie twarz Polską, Polakami i polskością.

Na wypadek, gdybyś był (lub była) normalną osobą, która nie śledzi na bieżąco każdej gównoburzy na szczytach tak zwanej władzy streszczę bieg wydarzeń.

Platforma chciała odwołać marszałka Sejmu, niejakiego i nijakiego Kuchcińskiego, bo twierdzi że jest bucem i nie nadaje się do roboty.

PiS chciał obronić Kuchcińskiego, bo nawet jeśli część tamtego obozu przyznaje, że jest bucem i nie nadaje się do roboty, to jest to nasz buc, buc narodowy i my tym bucem będziemy otwierali oczy niedowiarkom. A poza tym, nie będzie nam ten Schetyna mówił co mamy robić i w ogóle „precz z komunom, a przede wszystkiem precz z poskomunom” – cytując prezesa. Znana narracja.

No i Schetyna wlazł na mównicę i pokrzykiwał jakim bucem jest wspomniany buc. To w odwecie na trybunę wgramolił się Jarosław Kaczyński i zaczął wołać, jak znakomitym i niezbędnym Polsce i Polakom jest buc wspomniany.

I dochodzimy do cytatu: – Tak, jesteśmy ludzkimi panami, bo jesteśmy panami, w przeciwieństwie do niektórych – powiedział Kaczyński.

No i się ulało. Śmieciowe portale z nieśmiesznymi obrazkami [ZOBACZ MEMY!], oburzeni posłowie, internauci, wszyscy zaczęli porównywać go do Hitlera i krzyczeć o rasie panów. I o gorszym sorcie, bo wiadomo – jedni to ludzcy panowie, drudzy gorszy sort. A za granicą, jak to za granicą. Media takie same jak u nas, wszyscy podchwycili. W Izraelu napisali nawet o „nazistowskiej frazeologii”.

Czy ci, którzy rzucili się na Jarka mieli rację? I nie, i tak.

Nie mieli racji, bo – no halo! – przecież Kaczyńskiemu o co innego szło. Ktoś, na jego przechwałki (że mógł użyć siły wobec opozycji, a nie użył) krzyknął z sali „ludzki pan!”. I na to Jarek odpowiedział, jak odpowiedział. A jego „jesteśmy panami, w przeciwieństwie do niektórych” znaczy – co jest chyba oczywiste – po prostu „ty chamie!”.

Jednocześnie oburzeni mieli rację, bo to wina Kaczyńskiego, że nie od dziś ma problem z językiem polskim. I to jest po prostu nie do obrony. Jeśli ktoś nie zna języka na tyle, by zrozumiale wypowiadać swoje myśli publicznie, to niech po prostu tego nie robi. Prosta zasada. Z tego powodu ja na przykład nigdy publicznie nie walczę na szable z piratami na takielunku karaibskich statków.

Tak jak łatwy do zmanipulowania był cytat Jarka o gorszym sorcie, tak łatwy jest ludzki pan. Przecież dziecko poradziłoby sobie z produkcją memów tego typu.

I tu dochodzimy do tego, o czym chciałem napisać i przy czym połowa z was już odpadła, bo uwaga – moje teksty są za długie (dzięki za informację, przeczytałem, nie zgadzam się). Kaczyński w tym samym zdaniu myli pana w znaczeniu „pana i władcy” z panem od „dzień dobry panu”. Choć obaj ci panowie istnieją w opozycji do chama, to każdy z nich jest kimś innym. Pierwszy chama – czyli pańszczyźnianego chłopa – posiada na własność. Drugi po prostu się z nim nie wita. Bo i cham ma przecież oprócz historycznego to drugie, codzienne znaczenie.

Ale dlaczego Kaczyński tego nie odróżnia? Podejrzewam, że z tego samego powodu co większość społeczeństwa. I tu zaczynają się dziać naprawdę ciekawe rzeczy.

Jarosław, jak każdy polityk, naprawdę uważa, że kasta wybranych ma władzę nad motłochem. Nade mną i nad tobą. Niestety, nie tylko oni tak myślą. Tak myśli również większość z nas.

Władza. No władcy normalnie.

Niewielu spośród naszego motłochu pamięta o jednym prostym zdaniu, leżącym u podstaw naszego państwa. To zdanie jasno określa, kto jest szefem w tym naszym burdelu. To zdanie brzmi: władza zwierzchnia Rzeczpospolitej Polskiej należy do narodu. To zdanie jest czwartym zdaniem w naszej Konstytucji i moim zdaniem, zdaniem numer jeden.

Jednak ten naród ma wpojoną wiernopoddańczość. Mam teorię, skąd ona się bierze, ale to temat na inny przydługi tekst. Uważam, że my, podobnie jak Rosjanie czy inni Ukraińcy, od maleńkości jesteśmy uczeni posłuszeństwa. Najpierw – znów to słowo – władzy rodzicielskiej. Potem – nauczycielskiej. A na końcu – ustawodawczej, sądowniczej i wykonawczej. Wmawiają ci, że władza, jak król, pochodzi od Boga, albo w ogóle jest nadana z – hehe – przyrodzenia. Jest czymś lepszym, mądrzejszym od nas, zwykłych chamów od pługa oderwanych.

A przecież to wszystko jest odwrócone o 180 stopni, tak samo jak Doda dupą do Dudy. To ty masz władzę. Przecież jest to zwykła umowa z przekazaniem pełnomocnictwa. My, chamy, nie jesteśmy w stanie wieloosobowo zarządzać tak dużą firmą, jaką jest państwo. Mimo, że jesteśmy tego państwa właścicielami. Dlatego na walnym zgromadzeniu, zwanym wyborami parlamentarnymi, wybieramy członków zarządu, którzy będą to robić za nas i w naszym imieniu. I dokładnie to jest zapisane u podstaw naszego państwa. Sprawdźcie, jeśli nie wierzycie.

I tak jak prezes dużej korporacji jest wynajętym pracownikiem jej właściciela, tak prezes Kaczyński jest twoim pracownikiem. Ty jesteś jednym z akcjonariuszy tego przedsiębiorstwa i ten facet pracuje dla ciebie. A przynajmniej pracować powinien.

On to wie. On powiedział to nawet wprost swoim wyborcom. To te słowa o większości wyborców, jako o suwerenie, tak pogardzane i wyśmiewane przez ludzi, którzy nie zrozumieli o co mu chodzi. Ale znów – to wina Jarka, że nie umie wysławiać się zrozumiale we własnym języku i nie zamierzam go bronić.

Ale powiedział. Powiedział dokładnie to co ja wyżej. Władza należy do suwerena. A wiesz, dlaczego to powiedział? Bo był pewien, że suweren tego nie zrozumie. Wiedział też, jak postawić chama w opozycji do pana. Wiedział, że niczego cham tak nie pragnie, jak założyć portki pana i niczego pan się tak nie lęka, jak zdegradowania do chama. To stara jak świat wojna klas.

I teraz ci, którzy panami mienili się wcześniej oburzają się na tych, którzy z trybuny mienią się nowymi panami.

Cały ten pisowski lud latami ustawiany był w pozycji chama. Ścierwa. Zera. Śmiecia. Drwiono z niego, mówiono że jest głupi, niemądry, nieeuropejski, nieświatowy. Że jest nienowoczesny i śmierdzi mu z ryja. I fakt, często śmierdziało, ale zrozum: jeśli poniżasz kogoś wystarczająco długo to on – nieszczęśliwy i odarty z godności – zrobi wszystko, by zająć twoje miejsce. A jak zajmie to zrobi dwie rzeczy: naje się do oporu, a potem zetnie ci ten głupi łeb.

Kaczyński – z popierającym go ludem za plecami – nie jest niczym, czego byśmy już z historii nie znali. Kiedyś to ten popierający go lud był pańszczyźnianym chamem, którego latami wyzyskiwano i odmawiano mu miejsca przy pańskim stole, a nawet w tak zwanym głównym nurcie.

Ci ludzie głosujący na PiS, często gorzej wykształceni, najczęściej najbiedniejsi, latami dostawali po łbie. Latami słyszeli: nie ma tu miejsca dla twoich gównianych poglądów, dla twoich gównianych problemów. My tu są same pany, ładne, wykształcone, pachnące. My nie usiądziemy z tobą do stołu, by wytłumaczyć ci dlaczego twoje poglądy są nielogiczne. My cię nie wyedukujemy. My, kurwa, nie będziemy z tobą chamie rozmawiać i znaj swoje psie miejsce. Siedzisz na marginesie to siedź, a nie pchaj się jak Norbi do mediów.

Ten lud włączał telewizor i widział wielkomiejskie pejzaże w serialach TVN i TVP, słuchał o żarciu ośmiorniczek i wielotysięcznych premiach. Wiedział, że nie ma wstępu na salony i jakoś to znosił. Jakoś to wytrzymywał, bo znał swoje miejsce i rozumiał podział na panów i chamów. Mógł wytrzymać niesprawiedliwość społeczną, mógł wytrzymać biedę, mógł wytrzymać frustrację. W końcu to jego środowisko naturalne. Ludzie ubodzy we frustracji pływają naturalnie, jak różowe noworodki w wodzie z olejkiem z pestek goi, rodzone w basenie w słonecznym Konstancinie-Jeziornie przez silikonowe pańcie, które nie mają na co wydawać pieniędzy, bo wszystkimi się przecież nie podetrą.

Ale jednego ten lud nie mógł wytrzymać. Pogardy drugiego Polaka i plucia w ryj. I w końcu ogarnęła ich nienawiść kropka pe el.

Kaczyński – z popierającym go ludem za plecami – nie jest niczym, czego byśmy już z historii nie znali. Kaczyński to współczesny Jakub Szela, którego upiór przychodzi w „Weselu” Wyspiańskiego domagając się miejsca przy stole. To przywódca chamów, który w krwawym powstaniu poobrzynał panom łby i utytłany ich krwią siada przy stole, by wreszcie nażreć się kiełbasy.

I Szela w „Weselu” i Szela prawdziwy tego miejsca przy stole nie wywalczyli. A Kaczyńskiemu się w końcu udało. Wykorzystał lud chamów, by wreszcie sięgnąć po kiełbasę dla siebie. W podzięce tym, którzy go wsparli odwrócił role i teraz chamy to są pany, a pany mogą kury szczać prowadzać.

Dlatego nie mów do mnie więcej o tym, że nie rozumiesz, czemu PiS wciąż ma wysokie poparcie. Nie mów do mnie więcej o tym, że nie możesz patrzeć, jak oni rozpieprzają ten kraj, budżet i wszystko inne na drobne kawałeczki. Że zastanawiasz się, jak to możliwe, że wyborcy PiS nie widzą tego zniszczenia.

Oni je widzą. Oni czekali na to zniszczenie przez wiele, wiele lat. Oni cieszą się z tego jak pojebani.

Wreszcie ktoś poobcinał panom łby.

Dlatego ludu pisowskiego nigdy nie oburzy to, że budżet rujnowany jest na gigantyczne pieniądze, by ludziom przy tak zwanej władzy napchać kieszenie. Że Misiewicz zarabia jakieś 14 i pół tysiąca pe el en, tylko za to, że jest Misiewiczem. Że poseł ma kwotę wolną od podatku 10 razy większą niż ty. Że Szydło lata do domu wojskową CASĄ, a jak nie lata to razem z Macierewiczem rozbija limuzyny za 400 tys. zł.

Bo oni – ta większość Narodu, która wybrała swoich członków zarządu – czują się, jakby sami te 14,5 tysiąca zarabiali, jakby tą CASĄ latali i jakby sami te limuzyny na sygnale (albo i bez) rozpieprzali w drobny pył. Oni po prostu podarowali sobie odrobinę luksusu.

Pana stać.


Tekst powstał przy wsparciu Patronów.
A gdybyście i wy mieli ochotę rzucić we mnie monetą i wesprzeć moją pisaninę, to będę bardzo wdzięczny. Tu trochę o tym piszę. Jak chcecie, kliknijcie poniżej.



Przeczytaj także: Jak zarobić milion w garażu i nigdy nie jeździć starym fiatem seicento

Borsuk:

View Comments (76)

  • Z przykrością nie zgodzę się co do kilku dość istotnych punktów twojej interpretacji fenomenu PiSu. Po pierwsze uważam że porównywanie ich do Szeli jest krzywdzące. Dla Szeli. On chciał, na długo jeszcze zanim wyczerpała mu się ostatecznie cierpliwość, zrobić coś żeby polepszyć los upodlonych, nie spier... wszystko co jeszcze dobre w kraju zostało, zostawiając wyżej wymienionych w tym samym g... co i wcześniej. Po drugie, podział PiS - niższe klasy, nie-PiS - klasy wyższe jest zupełnie fałszywy. Przecież na prawicy jest masa różnych popłuczyn po szlachcie i arystokracji polskiej, i ich kulturę i światopogląd i pomysły na gospodarkę (m.in. odzyskiwanie dawnych dóbr pańszczyźnianych itp.) się promuje. Nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym obserwatorem, by zauważyć że podział na wyborców PiSu i jego przeciwników nie przebiega wzdłuż różnic klasowych i edukacyjnych, niestety. Po trzecie, nie dlatego PiS i jego wyborcy byli marginalizowani że mieli plebejskie pochodzenie, tylko dlatego że wszystko co proponowali nie trzymało się kupy albo było równie pożyteczne i przyszłościowe dla ogółu jak podlewanie pól uprawnych w głodującym kraju Gatoraidem w "Idiokracji". Pozwoliłbyś na to komuś, żeby cię nie oskarżył o dyskryminację i marginalizację?

    • P i S nie jest prawicą...poza tym lepszy i gorszy sort dotyczy postawy wobec POLSKI...Nie Europy, a Polski...

  • "Bo oni – ta większość Narodu, która wybrała swoich członków zarządu – czują się, jakby sami te 14,5 tysiąca zarabiali, jakby tą CASĄ latali i jakby sami te limuzyny na sygnale (albo i bez) rozpieprzali w drobny pył. Oni po prostu podarowali sobie odrobinę luksusu."

    czyli lud spija szampana ustami swoich przedstawicieli ;)

  • "ja na przykład nigdy publicznie nie walczę na szable z piratami na takielunku karaibskich statków" - to mnie zabiło, a potem rozplaskałam się kilka razy na monitorze. Dziękuję, proszę o więcej :D

  • Kiedy PO obejmowała władzę, odkręciła kran z ciepłą wodą i przez 8 lat dbała tylko o odpowiednią temperaturę i jakość strumienia! Nie liczyła się wcale z głosem PiSu (ówczesnego Chama). Po utracie władzy nowy Pan nie chce znowu gadać z chamem, a szkoda. Tak już zostanie ... czekają nas ciągłe krwawe rewolucje. PO robiła złe rzeczy w białych rękawiczkach. Dzisiejsze Pany-chamy zdjęli rękawiczki, bo wychodzą z założenia, że panom-chamom rękawiczek nie potrzeba! Suweren milczy - JESZCZE................

  • Dobry tekst. Autor jest bystry, polotny, dużo widzi, świetnie obrazuje... tyle, że daje się czasami ponieść. Zgadzam się, PiSowi udało się przechwycić ten dziwny, indyferentny i zabiedzony politycznie elektorat, któremu ogólnie zwisało i któremu, z racji braku wyrazistości, z nikim za bardzo nie było po drodze... Tego zawsze mieliśmy dużo (wystarczy zobaczyć procentowy udział w kolejnych wyborach). PiS przeciągnął ich na swoją stronę populizmem i obietnicami... i to wystarczyło! Z podziałem na chamów i panów autor idzie, według mnie, za daleko, tego, w tym artykule, jest za dużo. Prawda jest banalniejsza; ten naród jest zawzięty i potrafi buchnąć bezzasadną nienawiścią (określenie "bezzasadna" może niektórych drażnić, więc nazwijmy ją "uformowaną medialnie"... i tu PiS, w walce o skompromitowanie PO, odniósł nie lada sukces), ale podział na chamów i panów nie jest aż tak wyraźny i tak decydujący. To wszystko za bardzo buzuje, żeby ogarnąć to jedną metaforą, takim jednym socjologicznym ciach-i-już.

  • Pan, bo nie towarzysz. Dla większości to jasne. Do 1989 roku byli towarzysze, cześć z nich POzostało do dziś. Od 89 nie mamy towarzyszy, są panowie i panie!