Tak wyglądały losy gangsterskiej rodziny, która skończyła w najsłynniejszej ostatnio kamienicy. Bili prostytutki, cięli maczetami konkurencyjnych alfonsów i chcieli zgwałcić dziewczynę z Wielkiej Wólki. Premier mojego kraju nie ma czasu się tym zająć, bo ogląda Eurowizję Junior. To może ja się tym zajmę. Bo już mnie to wkurwia.
Cześć, jestem Wiesław.
Lubię ogólnie, jak się boją. To fajne, kiedy patrzą na ciebie i płaczą. I proszą. Na kolanach błagają. I tylko od ciebie zależy co z nimi będzie. Są twoi, są własnością. Przedmiotem są. Jak mebel, albo coś w tym rodzaju. Możesz ich na kawałki rozpierdolić, albo pozwolić stać w swoim miejscu. Twoja decyzja, nie ich. Są twoi.
To fajne.
Cześć, jestem Janusz.
Lubię ogólnie, jak się boją. Kurwy. Szmaty. Zdziry. To dobry pieniądz, mieć taką swoją kurwę. To fajne, kiedy ona patrzy na ciebie i płacze. I daje pieniądze dupą zarobione. Wyrobione. Wyruchane. I boi się i prosi. Jest twoja, jest własnością. Jak przedmiot do wynajęcia, na którym zarabiasz dobre pieniądze. Jasne, przylać czasem trzeba, w ryj dać, trzeba dać. Ale to przecież tylko kurwa jest. I jest twoja.
To fajne.
Cześć jestem Marian.
Lubię ogólnie, jak się boją. Karate ćwiczyłem latami, by nie bać się samemu. Z gór jestem, z Beskidów, a tam pamiętamy, że nawet słabszy może wbić ci nóż w plecy. Czujnym trzeba być. Jak byłem dzieciakiem to jeszcze po słowacku uczyliśmy się w szkole i każdy jeden pamiętał, że nasz kawałek Polski zagarnął karakan słowacki z Tiso na czele. Kolaborant hitlerowski. Dlatego trzeba umieć się napierdalać, bo nie wiadomo nigdy co będzie. I liczyć na siebie trzeba. Tylko na siebie.
To fajne.
4 marca 2002, Wielka Wólka, woj. warmińsko-mazurskie
Cześć, to ja Wiesiek i poobcinam ci kurwa ręce i nogi. Córkę ci zgwałcę. Fajna jest, młoda. Zobaczymy czy pojemna hehe. Widzisz, kupiłem sobie w markecie budowlanym taką piłę łańcuchową. Pokazać ci jak się ją włącza? Tu jest silnik i on napędza to zajebiste ostrze, które najpierw obetnie ci lewą stopę. Potem prawą. Rękę jedną, drugą. A potem tę kurwę, córkę twoją przerucham na pół, a ty nic nie zrobisz, bo kurwa rąk i nóg mieć już nie będziesz. Hahahahaha.
Tysiąc dwieście złotych ode mnie pożyczyłeś i kurwo nie oddałeś. To twoja kara i moja nagroda.
10 czerwca 2005, Kraków
Cześć, to ja Wiesiek, ale teraz mieszkam już w Krakowie i nazywam się Simon. I tak masz kurwa do mnie mówić. Chciałem tylko powiedzieć, że tak było trzeba. Ten skurwiały alfons Marchewa przyszedł do nas na Kalwaryjską i się sadził. Mówił, że burdel mam zamknąć, bo wchodzę w jego kompetencje. Co to w ogóle kurwa za język, co to znaczy to słowo, na studia się zapisał ten Marchewa, czy co? Mówię ci, tak było trzeba i innego wyjścia nie było. Dopadliśmy tych cweli na Starowiślnej. Maczety, pałki, kastety. 30 chłopa się napierdalało.
Cześć, to ja Janusz, ale teraz jestem już w Krakowie i nazywam się Paolo. I tak masz kurwa do mnie mówić. Tak było trzeba, bo żaden frajer nie będzie nam się rządził na Podgórzu. Mój brat Simon zwołał ekipę i poszliśmy. Pałki, maczety, kastety. Starowiślna, niedaleko krzyżówki z Miodową. Tam ich capnęliśmy. Ludzie jacyś – hehe mieszkańcy, turyści – spierdalali do bram i knajp, tak się bali. Potem kwękali coś, że „mafia rządzi w Krakowie” i napierdala się na ostre na ulicach. I dobrze. Niech jęczą, niech płaczą. My z Simonem rządzimy teraz tutaj.
Cześć, to ja Marian. Już czwarty rok bije, jak mój kumpel Heniek przepisał na mnie kamienicę i dom w Szczepanowie. Dom sprzedam jak najszybciej, ale odnośnie kamienicy mam plany. Odkąd weszliśmy do Unii ceny nieruchomości rosną, a ja umiem zbierać pieniądze. Gromadzić. Lubię je mieć i lubię na nie patrzeć. W tej kamienicy zresztą przeżyłem swoje. 30 lat temu z Heńkiem poszliśmy tam wypłoszyć bandytę. Mordercę takiego, Hyszkę Piotra. Było nas dwóch, a on i tak spuścił nam wpierdol. Życiem zapłaciła za to siostra Henryka, Helena. Hyszko pokroił ją na kawałki i spalił w piecu. Sąsiedzi zeznali wtedy, że „dym był czarny i tłusty”. 125 kilogramów liczyła kobiecina, a nic z niej nie zostało. Ale gdy morderca zmarł w trakcie procesu, Henryk odzyskał wreszcie tę moją kamienicę. Moją zaznaczam, bo bez zwłoki mi ją podarował. Normalne, nie?
22 czerwca 2007, Kraków
Cześć, to ja Marian. Źle się stało. Henryk – ten mój przyjaciel, co podarował mi cenne nieruchomości – zmarł i pochowałem go na cmentarzu Podgórskim. Obiecałem sobie, że będę odwiedzał go w każdą rocznicę śmierci i dzień przed dniem Wszystkich Świętych. Ale są też lepsze wiadomości. Mam kupca na dom w Szczepanowie, a do tego pnę się w administracji państwowej. Horyzont jest u mnie pogodny.
19 marca 2014, Kraków
Cześć, to ja Simon. No Wiesiek, pamiętasz? Ale kurwa „Simon” do mnie mów. Fajnie się robi i ogólnie staję na nogi. To już nie te czasy, że bardziej opłaca się odcinać komuś nogę albo rękę. Kapitalizm, kurwa! A w kapitalizmie wszystkio jest możliwe. Nie wierzysz? Dziś mój pasierb Dawid wynajął cąłą, wyremontowaną kamienicę w Krakowie za 5 tysięcy złotych miesięcznie od ważnego figuranta. Wcześniej jego syn wyremontował całą tę kamienicę za pieniądze z Unii. Można? Można! Przedsiębiorczość, kurwa!
Cześć, to ja Janusz, ale kurwa „Paolo” do mnie mów. Zajebista sprawa, słuchaj. Jakiś ważny urzędas wszedł w deal z Dawidem. Pięć koła za hotel na Podgórzu. No wiem, też najpierw nie chciałem uwierzyć. Ale kurwa, to prawdziwe jest i do tego jakie perspektywy! Mam przecież – słuchaj – ten swój hotelik z lampucerami na godziny. To obok, wiesz. Niedaleko, na Spiskiej. I to samo zrobię w kamienicy tego urzędasa. Kurwy spłacą mi te pięć koła w dwa dni. Dobre czasy idą. Horyzont jest u mnie pogodny.
Wrzesień 2019, Kraków
Cześć, Wiesiek z tej strony. Simon.
– Jakiś facet przyszedł upierdliwy, z telewizji. Z TVN. Nie życzysz sobie z nim rozmawiać? Dzwoni i zawraca gitarę – to powiedziałem do ciebie, Marian a ten chuj to nagrał. I muszę pokoje u Janusza zmknąć.
27 listopada 2019, Warszawa, ul. Wiejska, Sejm
Cześć, to ja Marian i chuja mi zrobicie. Oto moje oświadczenie, w którym oznajmiam wam, że w domu schadzek nie uprawia się seksu z prostytutkami, tylko zażywa się relaksu przed biznesowymi rozmowami. – W Krakowie jest wiele hoteli, gdzie można wynająć pokój na godziny po to, żeby na przykład odpocząć w trakcie podróży, albo przed nią lub przygotować się do zaplanowanego spotkania – mówię na komisji sejmowej. A ta komisja głosami posłów PiS natychmiast zatwierdza mój wniosek o powołanie moich zastępców. Jestem teraz szychą, a moi zastępcy są politykami PiS. Normalne, nie? – Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikałem płacenia podatków. Sugeruje się, że w naganny sposób zostałem właścicielem nieruchomości i wykorzystywałem stanowisko publiczne do swoich celów prywatnych. Nic z tego nie jest prawdą, każde z tych zarzutów to kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo – czytam z kartki i wychodzę, a moi ludzie odpychają dziennikarzy i posłów opozycji. Horyzont jest u mnie pogodny.
27 listopada 2019, Warszawa, Aleje Ujazdowskie
Cześć, nazywam się Mateusz i jestem premierem twojego kraju. Mam na biurku raport CBA dotyczący Mariana, ale jeszcze się z nim nie zapoznałem. W weekend była Eurowizja Junior, więc zająłem się śpiewającymi 12-latkami, bo sami przyznacie – to ważniejsza sprawa niż potencjalne kontakty jednego z najwyższych urzędników państwowych z braćmi K., tymi od gwałcenia córek i prostytutek. Tymi od piły łańcuchowej.
Nazywam się Mateusz, jestem premierem twojego kraju już kolejną kadencję, a ty chuja zrobisz w związku z Marianem i ze mną.
Jutro sprawdzę, czy zapłaciłeś wszystkie podatki, bo potrzebuję pieniędzy.
Trzymaj się ciepło. Załączam pozdrowienia i 500+.
Tekst powstał przy wsparciu Patronów.
A gdybyście i wy mieli ochotę rzucić we mnie monetą i wesprzeć moją pisaninę, to będę bardzo wdzięczny. Tu trochę o tym piszę. Jak chcecie, kliknijcie poniżej.
View Comments (8)
I po raz kolejny piszą w komentarzach o chęci krzyku, czy litanię o tym, że to Polska właśnie. I po raz kolejny myślę sobie, że to nie jest wina Wieśka, Simona, Mateusza czy Marchewy. I nie jest wina to Polski. To wina społeczeństwa, które na to pozwala. To wina bezwolnych, słabych, bojących się odpowiedzialności za siebie, za kraj, za świat ludzi. I to ciągłe narzekanie na Polskę. Serio myślicie, że we Francji, Szwecji czy Portugalii nie ma takich przekrętów? Może nie ma tak widocznych na szczeblu państwowej infrastruktury - ale to tylko dlatego, że społeczeństwo reaguje. Popatrzeć można z innej strony. Przy tym co się dzieje w innych częściach świata, w Am. Środkowej czy w Afryce, Polska jest super krajem. Ale społeczeństwo nie potrafi tego docenić, tak samo, jak nie potrafi walczyć z takimi naroślami jak Banaś, Simon, Ziobro czy Kaczor. Całkiem więc zasadne wydaje się szukanie tropów takich karier przekręciarskich w chęci ucieczki od tego opresyjnego, nieruchawego społeczenstwa. Nie dającego nic, a nie pozwalającego w zdrowy sposób się rozwijać.
Po prostu Polska. Faktem jest, iż wygłupy tej ekipy są bardziej nagłośnione, natomiast to jest standard od 30 (i więcej) lat, więc bez zaskoczenia. Można być młodym i naiwnym i wierzyć, że może być inaczej. Albo trochę starszym i wzruszyć ramionami ;)
Szacunek dla Autora
biedny PiS jest w sytuacji bez wyjścia - aby przykryć swoje machloje muszą utrzymać swojego prezesa NIK, ale nie mogą już dłużej zgadzać się na Banasia, dlatego tyle trwa maskarada
Jakbym czytała Twardocha. Tylko, że to nie fikcja. Nie da się zamknąć książki i odłożyć na półkę. Żyjemy w tym całkiem nie na niby.
Straszne to
Że też ja zawsze muszę czytać Twoje teksty późnym wieczorem, przed snem. I ciśnienie rośnie, i spać potem nie mogę. Szczerze i z niepokojem pytam: nie boisz się? I - do cholery - te informacje są tak nieprawdopodobne, jak absolutnie fikcyjny scenariusz sensacyjnego, choć taniej produkcji, filmu. A przecież to prawda. Żyjemy w chorym kraju, gdzie nie ma rzeczy niemożliwych. Jak to się nie da? Jak się da, to się da! I ta bezczelność w żywe oczy, niczym ze scenki z szatnią i płaszczem: nie ma pańskiego płaszcza i co mi pan zrobisz? Aż chce mi się krzyczeć z bezsilności.
Tam "Hotel Patria na godziny..." tu Królewska Góra http://osiedlekrolewskagora.pl/
Bolesne.Prawdziwe.Bez perspektyw.