Donald Tusk santo subito, czyli czym się różni KOD od smoleńskich szaleńców
Słuchajcie, co się wyrabia! Jakie wielkie szczęście! Sam Donald Tusk przyjechał do Warszawy! Tłumy się kłębiły, kobiety piszczały, Tusk się uśmiechał, a ja patrzyłem na to z takim zażenowaniem, że aż musiałem przejść się w kółko po pokoju.